dziennikwdziecznosci
dziennikwdziecznosci
dziennikwdziecznosci

wdzięczność

wdzięczność

wdzięczność

dbam o siebie

dbam o siebie

dbam o siebie

Jak psycholog uczył się wdzięczności

Jak psycholog uczył się wdzięczności

Sonia Przyszek-Grad
Sonia Przyszek-Grad
Sonia Przyszek-Grad

5 min czytania

5 min czytania

|

5 kwi 2025

5 kwi 2025

Podzielę się tym jak ja sama uczyłam się praktyki wdzięczności. 

Widziałam o sobie, że rzeczy nowe przychodzą mi z oporem i potrzebuję zewnętrznego motywatora. Takim motywatorem był dla mnie SŁOIK WDZIĘCZNOŚCI, a potem KALENDARZ WDZIĘCZNOŚCI

Pierwszy SŁOIK WDZIĘCZNOŚCI założyłam wspólnie z przyjaciółką ok 10 lat temu. To, że robiłyśmy to razem miało nas motywować do regularności. Słoiki miałyśmy otworzyć za rok. Każdego dnia do słoika wrzucałam małą karteczkę z zapisaną dobrą chwilą z dnia. Czasami były to sprawy drobne jak pyszna kawa na balkonie, uśmiech siostry, a czasami większe, jak sukces w pracy czy wakacyjne wojaże. Czasami nie wrzucałam do słoika nic przez kilka dni, jednak nadal kontynuowałam zadanie. Po roku słoiki były już bardzo pełne. Umówiłyśmy się z przyjaciółką, że razem je otworzymy i przeczytamy zawartość. To było bardzo wzruszające doświadczenie. 

Wnioski? Zauważyłam, że radość dają mi podobne wydarzenia, że zwykle są w nich ludzie. Wzbogaciło to moją świadomość tego czego potrzebuję w życiu do poczucia szczęścia i wdzięczności – ludzi!

Rok po SŁOIKU DOBRYCH CHWIL, na rekolekcjach dla kobiet, usłyszałam o KALENDARZU WDZIĘCZNOŚCI. Codziennie przez 3 miesiące miałam zapisywać wieczorem w swoim kalendarzu, 10 rzeczy za jakie tego dnia mogę być wdzięczna. 

No i się zaczęło 😂 10???To strasznie dużo! Za dużo! Przychodziły mi do głowy zwykle 2-3 rzeczy i to już było bardzo męczące 😴 A wymyślanie trwało wieczność .......

Moje życie jest takie nudne myślałam, jestem strasznym smutasem i takie tam pielęgnowanie wewnętrznego krytyka. Z czasem jednak było coraz łatwiej. Okazało się, że rzeczy codzienne i zwyczajne  mogą być powodem do wdzięczności. 

Zima za oknem, a ja mam centralne ogrzewanie. Upał za oknem, a ja mam nieograniczony dostęp do wody. Lodówka pełna. Mieszkanie mam duże i wygodne. Stać mnie na książki i kino. Mam się w co ubrać, mam sprawne nogi i mogę iść na spacer. Jestem zdrowa i sprawna....

Tak powstała lawina drobiazgów wartych wdzięczności 🙀 A co ciekawe było to w bardzo trudnym czasie w moim życiu.

Dziś już nie prowadzę SŁOIKA ani KALENDARZA. Praktyka wdzięczności „weszła mi w krew”. Staram się codziennie wieczorem podziękować za chociaż jedną dobrą rzecz, a o dziwo czasami dziękuję także za trudy dnia, tygodnia, miesięcy, roku. Szczególnie wtedy gdy przyniosły mi dobre zmiany.

Czy nauka wdzięczności była dla mnie łatwa? NIE! Czy było warto? TAK.

Jakie widzę zyski u siebie?
🌞 moją świadomość tego czego potrzebuję w życiu do poczucia szczęścia i wdzięczności wzrosła
🌞 jestem spokojniejsza na co dzień
🌞 mam poczucie, że zawsze, absolutnie zawsze będzie w moim życiu coś, za co mogę być wdzięczna
🌞 nauczyłam się doceniać trudy
🌞 zmniejszył się mój wewnętrzny krytyk
🌞 cieszę się pierdołami jak dziecko i zdarza mi się trzymać w zamrażarce bałwanka do wiosny ;) 
🌞 robię więcej rzeczy uważanych w społeczeństwie za mało istotne, ale istotnych dla mnie np. płaczę na filmach i doceniam swoją wrażliwość
🌞 zauważam więcej pozytywów u innych ludzi i u swoich klientów 

Polecam z całego serca praktykę wdzięczności. 

P.S 1
Nie uchroni Cię ona przed trudami życia, ale może sprawić, że będzie Ci w nich odrobinę lżej.

P.S 2
Jeśli masz lub podejrzewasz u siebie depresję lub inne zaburzenia emocji zanim zaczniesz praktykę wdzięczności udaj się do specjalisty po pomoc.

P.S 3
Przyjaciółki z którą zakładałam słoik dobrych chwil nie ma już w moim życiu, jestem jednak wdzięczna, że wtedy właśnie była.

Podzielę się tym jak ja sama uczyłam się praktyki wdzięczności. 

Widziałam o sobie, że rzeczy nowe przychodzą mi z oporem i potrzebuję zewnętrznego motywatora. Takim motywatorem był dla mnie SŁOIK WDZIĘCZNOŚCI, a potem KALENDARZ WDZIĘCZNOŚCI

Pierwszy SŁOIK WDZIĘCZNOŚCI założyłam wspólnie z przyjaciółką ok 10 lat temu. To, że robiłyśmy to razem miało nas motywować do regularności. Słoiki miałyśmy otworzyć za rok. Każdego dnia do słoika wrzucałam małą karteczkę z zapisaną dobrą chwilą z dnia. Czasami były to sprawy drobne jak pyszna kawa na balkonie, uśmiech siostry, a czasami większe, jak sukces w pracy czy wakacyjne wojaże. Czasami nie wrzucałam do słoika nic przez kilka dni, jednak nadal kontynuowałam zadanie. Po roku słoiki były już bardzo pełne. Umówiłyśmy się z przyjaciółką, że razem je otworzymy i przeczytamy zawartość. To było bardzo wzruszające doświadczenie. 

Wnioski? Zauważyłam, że radość dają mi podobne wydarzenia, że zwykle są w nich ludzie. Wzbogaciło to moją świadomość tego czego potrzebuję w życiu do poczucia szczęścia i wdzięczności – ludzi!

Rok po SŁOIKU DOBRYCH CHWIL, na rekolekcjach dla kobiet, usłyszałam o KALENDARZU WDZIĘCZNOŚCI. Codziennie przez 3 miesiące miałam zapisywać wieczorem w swoim kalendarzu, 10 rzeczy za jakie tego dnia mogę być wdzięczna. 

No i się zaczęło 😂 10???To strasznie dużo! Za dużo! Przychodziły mi do głowy zwykle 2-3 rzeczy i to już było bardzo męczące 😴 A wymyślanie trwało wieczność .......

Moje życie jest takie nudne myślałam, jestem strasznym smutasem i takie tam pielęgnowanie wewnętrznego krytyka. Z czasem jednak było coraz łatwiej. Okazało się, że rzeczy codzienne i zwyczajne  mogą być powodem do wdzięczności. 

Zima za oknem, a ja mam centralne ogrzewanie. Upał za oknem, a ja mam nieograniczony dostęp do wody. Lodówka pełna. Mieszkanie mam duże i wygodne. Stać mnie na książki i kino. Mam się w co ubrać, mam sprawne nogi i mogę iść na spacer. Jestem zdrowa i sprawna....

Tak powstała lawina drobiazgów wartych wdzięczności 🙀 A co ciekawe było to w bardzo trudnym czasie w moim życiu.

Dziś już nie prowadzę SŁOIKA ani KALENDARZA. Praktyka wdzięczności „weszła mi w krew”. Staram się codziennie wieczorem podziękować za chociaż jedną dobrą rzecz, a o dziwo czasami dziękuję także za trudy dnia, tygodnia, miesięcy, roku. Szczególnie wtedy gdy przyniosły mi dobre zmiany.

Czy nauka wdzięczności była dla mnie łatwa? NIE! Czy było warto? TAK.

Jakie widzę zyski u siebie?
🌞 moją świadomość tego czego potrzebuję w życiu do poczucia szczęścia i wdzięczności wzrosła
🌞 jestem spokojniejsza na co dzień
🌞 mam poczucie, że zawsze, absolutnie zawsze będzie w moim życiu coś, za co mogę być wdzięczna
🌞 nauczyłam się doceniać trudy
🌞 zmniejszył się mój wewnętrzny krytyk
🌞 cieszę się pierdołami jak dziecko i zdarza mi się trzymać w zamrażarce bałwanka do wiosny ;) 
🌞 robię więcej rzeczy uważanych w społeczeństwie za mało istotne, ale istotnych dla mnie np. płaczę na filmach i doceniam swoją wrażliwość
🌞 zauważam więcej pozytywów u innych ludzi i u swoich klientów 

Polecam z całego serca praktykę wdzięczności. 

P.S 1
Nie uchroni Cię ona przed trudami życia, ale może sprawić, że będzie Ci w nich odrobinę lżej.

P.S 2
Jeśli masz lub podejrzewasz u siebie depresję lub inne zaburzenia emocji zanim zaczniesz praktykę wdzięczności udaj się do specjalisty po pomoc.

P.S 3
Przyjaciółki z którą zakładałam słoik dobrych chwil nie ma już w moim życiu, jestem jednak wdzięczna, że wtedy właśnie była.